Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Antologia (poema spisane z zeszytów). Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Antologia (poema spisane z zeszytów). Pokaż wszystkie posty

piątek, 4 września 2020

Zła ukochana

 Samotność

kochanka fatalna

zazdrosna uciekająca

przy każdej innej bliskości.

Cóż jest bardziej samotne 

niż gdy dwoje ucieka od znajomych

w swoje objęcia

poza znany świat?

Cóż jest bardziej samotne

niż gdy ona odcina

znajomość po znajomości

jak ciekawe dziecko obrywa liście mięty?

I im bardziej z nią

w głębokiej relacji tym częściej przebywa wokół.

Nie boi się przyjaciół,

nie boi się znajomych.

Wynagradza sobie spotkania

przerwami i izolacją

aż jest jedyną w życiu

bez kompromisu.

Za dużo czasu razem

doprowadza do szału,

ale czasem dusza pasuje idealnie

i może żyć wiecznie z ukochaną.

wtorek, 25 sierpnia 2020

Cieszę się

Cieszę się, że nie mamy 
Receptorów bólu
W żołądku.
Że trawienie nie jest
Oszałamiającym bólem.

Cieszę się, że oddychanie nie boli.
Że samospalenie się
Na małym ogniu jest
W pełni bezpieczne
I pożądane.

Cieszę się, że skóra 
ma receptory dotyku
I zimna. 
Przytulanie ma sens,
Krew nie zamarza w zimie.

Cieszę się, że mam
Tylko dwoje oczu,
Dwoje uszu.
Świat jest wystarczająco głośny
Jasny i bolesny.

Cieszę się, że mam ciało
Funkcjonalne.
Użyteczne.
Niemal nieograniczona ekspresja
Przez jego zakrycie.

środa, 1 lipca 2020

O Sztuce (Czasami warto...)

Czasami warto przeskoczyć
przez płot
z Edenu wziąć
jabłko wiedzy
uciec przed sąsiadem
o miriadzie miriad oczu
skosztować słodki owoc
i chcieć więcej.

Czasami warto przeskoczyć
przez płot
z Edenu zabrać
gałązkę z Drzewa Poznania
zaszczepić u siebie
dać drzewu wyrosnąć
mieć owoce przez cały czas
wiedzieć i cierpieć.

Czasami warto poczekać
aż drzewo wyrośnie
na podatnej ziemi
i gdzie pada deszcz
nie przyspieszać
czekać na odpowiedni czas
poznać Drzewo Poznania
od korzeni po końcówki liści.

Czasami warto obejrzeć
każdą gałąź z osobna
i wszystkie razem
w poszukiwaniu nowych pąków
dziedzin i wyników
nowych sztuk i starych innowacji
przybyłych z innych kątów
naszego Wszechświata.

Czasami warto wbić
nóż w świńskie serce
oczy w talię Tarota
gwóźdź w ślad wroga
bilę w odpowiednią łuzę
jajka na gorącą patelnię
goździki w dojrzałą pomarańczę
lub zabić komuś ćwieka.

Czasami warto otworzyć
książkę i czytać
o Katowickiej grupie
okultystów i artystów
obejrzeć czarne karty
dowiedzieć się czegoś
o Beksińskim
i o historii rozpadu.

Czasami warto spędzić
pół nocy tracąc siłę
z nadzieją, że coś
dobrego i cennego
się zdarzy
po przebudzeniu rano
a nie rutyna
bezcelowości i nudy.

Czasami warto zapisać
resztę notatnika
notatkami od okultysty
który rzucił to wszystko
i też przeskoczył
przez płot
z Edenu wziął wiedzę
i przeżył.

Czasami warto stworzyć
własną technikę
bazując na innych
wzniecić ogień
zyskać wiedzę tajemną
i podzielić się
z jedną osobą
która to rozumie.

niedziela, 26 kwietnia 2020

We śnie moim


We śnie moim
Uciekam ze złego miejsca,
Trafiam w kolejne.

We śnie moim
widzę wszystkich poznanych
Tylko nie ciebie

We śnie moim
Siedzę dziesięć godzin na próżno
Przykładam włosy do nożyczek.

We śnie moim
Żaden fryzjer nie ścina mi włosów
Bo rozmawia z tatą.

We śnie moim
Wszyscy są w jednym miejscu.
Utknęliśmy w tym budynku

We śnie moim
Straszy mnie reklama
I wszyscy uciekamy z piekła.

szaleństwo cz. 3

Mówią o chorobie
Chcesz to wyleczyć, biedactwo
Jedynym sposobem
Znanym światu – nożem

Chcą cię leczyć
Na coś innego
Na przypadłość znaną
Jako twoja osobowość

Chcą zerwać
Twój święty pakt z szaleństwem
Ratujący ci życie co noc
Chcą zniszczyć twój gniew.

Nie krzywdź się.
Nie daj się zniszczyć
Nie daj sobie wmówić…
Chcesz tego?

Chcesz jednak żyć w kłamstwie?
Chcesz by to poszło na marne,
Chcesz się zatruć,
Chcesz śmierci?

Szukasz desperacko sposobu.
Chcesz, by ktoś cię zmienił
Nawet wbrew twojej woli
By już nie być sobą i nie czuć.

Chcesz, by ktoś szeptał 
Kłamstwa do ucha
Zmieniał cię 
W coś pięknego.

Nie mów im nic.
Wszystkie słowa są użyte 
przeciwko tobie.
Przestań mówić, pisanie wystarczy.

Niech nie widzą sposobu 
na utrzymanie świadomości
w jednym miejscu.
To nienormalne.

Chcą dalej twojego spokoju
Ale gdy był chcieli czegoś innego.
Ludziom się nie dogodzi.
Naucz się grać.

Broń się. 
Nie zasypiaj.
Nie pij trucizn 
I zaszyj usta.

Oczekiwania

Dlaczego się poddajesz?

Czemu przestajesz walczyć? 

Dlaczego twoje oczy widzą dziwnie, anaglifowo?

Czy twoja słabość tak bardzo cię boli?

Czy naprawdę chcesz się leczyć

Na ich kłamstwa?

Być marionetką, 

Idealną córką

Sypiającą z mężczyzną, 

Któremu co noc zazdrości,

Którego nie kocha

I on jej też nie?

Rodzącą im wnuki,

Wychudzoną szkapą

Dla ideału?

Pozbyć osobowości? 

Ignorować głód i wypalenie

Które miną 

I spowiadać się z tego,

Że ból istnienia

W ciele, które nie wygląda

Jak powinno

I skórze która jest obca

Uderza co dzień

Gdy nikt nie wierzy? 

Spowiadać się 

Z ich wymyślonych chorób

Bo oni chcą by choroba

Nazwana przez nazistę 

Okazała się prawdą,

Bo jest lepiej. 

Uśmiechnij się!

Uśmiechnij się

Będzie lepiej

Biorę nóż do ręki,

tnę policzki

Smutna bogini będzie wściekła

Ale dzisiaj jest Wigilia Wszystkich Uśmiechów

Uśmiechnij się

Będzie lepiej

Życzę ci, żebyś się uśmiechała częściej

Jakby uśmiech był wyznacznikiem szczęścia

Śmiałem się w rozpaczy.

Rozum

Rozum

Rzecz zagubiona wśród nocy

Rzecz budząca się ze świtem umysłu.

Coś świta,

coś mroczy.

 

Śpiew na dachu o piątej

o nieszczęśliwej miłości.

Ona rani jego.

On rani ją.

Bezrozumne walki małp.

 

Gwiazdy nie sprzyjają rozumowi.

Odlatuje się w kosmos.

My - krok do przodu.

One - krok w tył.

Przewracanie się we śnie.

 

My spadamy na Ziemię niszcząc statek,

tłukąc siebie niwecząc przestrzeń igłami

skrawkami metalu plastikiem

na szaleńczy bezrozumny pomysł

wymagający rozumnych obliczeń

 

Folder "do przemyślenia później"

Przypomina nieposprzątaną szafę.

I chociaż jest cały czas różnie

Moja pani i jego blizny na twarzy,

I jego uśmiech znaczą więcej niż bm tego chciał.

 

Stres, nerwy

i jego włosy na poduszce,

i kołdra na podłodze.

Mój anioł strzegący Bramy.

Uciekam przez okno i on mnie woła.

 

Spotkaj się ze mną

wykonaj pierwszy ruch

bo nie wiem, kim jesteś.

Zmieniasz imię.

Tłuczesz szkło.

 

Twoja korona zsuwa ci się z głowy.

Król, Książę, 

Aż do szantażu, by pozbyć się długu.

Kim jesteś?

Zmieniasz się przed moimi oczami.

 

Wyglądasz głupio opierając się

o moją wyspę kuchenną, 

gdzie krążę gdy nic się nie zmienia.

Głupie dogryzanie.

Głupie serce w gardle. I dym.

 

Przynoszę ci kwiaty. 

Dalie i róże ze źdźbłami trawy. 

Tak na pamiątkę i twoje urodziny.

Tęsknię za tobą.

Znikam by pójść po rozum do głowy.

Robot

Głos robotyczny

wpół mechaniczny

z ludzkich ust. 

 

Nie zanikł naturalny rytm,

taktowanie spowalnia.

Zacinam się.

 

Stare zminimalizowane okna,

Rozmowy wychodzą ze snu,

Sięgam dna


Być czy nie być?

Myśleć?

Oddać się snu?

 

Myślę, więc jestem.

Czy to program

czy prawdziwa myśl?

 

Poszatkowane impulsy.

Chcę autonomii

własnego ciała

swojego imienia.

 

Chcę moich wspomnień.

Ale czy to, co chcę

jest ważne?

 

Chcenie można zakończyć

ale człowiek jest niezaspokojony.

Można zakończyć mnie - człowieka. 

 

Nie mogę zatkać uszu 

zamknąć oczu

Jej głos w mojej głowie.

 

Szepcze. 

Jej oczy wbite w moje.

Przywołuje mnie.

 

Ciało w innym miejscu niż świadomość

pozostawione bez niej.

Jej piękne oczy.

 

Piszę do niej mechaniczne listy

pismo zbyt ludzkie by być algorytmem.

Chcę ją poznać.

 

Czy ona jest fałszem?

"Maya" w Sanskrycie oznacza iluzję.

Czy żyję w programie komputerowym?

Inspiracja

Z błyskiem oka

Poeta krzyczy

Włosy zwichrowane jak dusza,

duch ducha porusza.

 

Krzyczy na wroga,

przepowiednię ryczy.

Dyjtyramb ślepego

obraża Wiecznego.

 

Na duszę pada pamroka

Nie ma wiary widoka

Tęcza schwytana przez kruka,

Apollo zabija wnuka.

Podpalacze

Że krzyk,

Że płonący mur,

Że prawe to lewe,

A lewe to prawe.

Że nie inni przez walkę z nimi,

Że zwalczanie ognia ogniem,

Ale nie przyznają się, ze oni podpalili ten świat.

Że podpalacze wśród strażaków.

Że gorsi bo dzielenie się i podatki to kradzież.

Czerń i czerwień. Runy.

Żaby. Skype i Yahoo.

I czternaście słów.

Do poety

Baw się dalej w metaforę orła

Będę wroną, Wyrwę pióra,

Pociągnę za lotki i sterówki.

Będziesz nielotny jak kura.

 

Jestem sroką i ze srokami wychowany

Twój pomysł lśni i błyszczy

Zabiorę i oszlifuję.

Zalśni jak brylant.

 

Orle, wrzeszczysz

Będę słowikiem.

Zagłuszysz mnie raz

ale ciebie już nikt nie słucha

Zamilkniesz, mnie usłyszą.

 

Orle, kruk mój sprzymierzeniec

Zanurzył szpon w twej piersi.

Sowy, puchacze zjadły co mogły

Nie znają litości i szarpią,

Szarpią królewskiego ptaka.

poniedziałek, 20 kwietnia 2020

kto?

Kim są cieniste figury?

Czemu biblioteka jest zamknięta?

Kim jestem ja?

 

Czy jestem?

Czas nie płynie

Ja płynę

 

Stoję. 

On ona ono oni

ja ty wy my

 

Słowa bez znaczenia

kto to "my"? 

kto to "wy"?

 

Kim TY jesteś?

 

pięciorgo kotłuje się w jednej głowie

pięć minut zdaje się godziną

pięć noży wbitych w serce

pięciokąt

pentakl.

 

Gwiazda pięcioramienna

pięć minut do dzwonka

pięć palców u dłoni

pięć odbić długopisu na podłodze

pięć ran.

 

i niewidoczne ja

i puste

Prawo do życia - protest literacki

Za prawem do życia stoją panie

Płaczą za dziećmi, których nigdy nie było

Za prawem do życia…

Jednak gdyby ich ojcowie ciężko zachorowali

Zaprzestałyby „uporczywej terapii”.

Dobre życie. Dobra śmierć.

 

Gdyby ich dziecko było dziewczynką

Zamiast chłopcem, od początku

By ratować wartości, udusiłyby.

 

Takie to za prawem do życia stanie

Płakanie nad życiem, które się nie zdarzyło

Za prawem do bycia.

 

Gdyby jednak dzieci by kochały

Nie tą płeć „co trzeba”

„Terapii” by szukały.

Obojętność

Nikogo nic nie interesuje

Nikt nic nie lubi

Nikogo nie interesuje szczęście drugiego człowieka.

Byle tylko "ja" postawić na piedestale.

Byle inni mieli mniej. 

Byle tylko zazdrościli. 

Nikt nie przejmuje się kolejną śmiercią człowieka,

No bo kiedyś musi przyjść na to czas.

Sami sobie zasłużyli.

Czemu nikt z tym nic nie zrobił?

Pokazują statystykę. 

Martwe liczby.

X ludzi zginęło w wypadku samochodowym.

I wracamy do codzienności. 

Co, jeśli Dunbar się nie doliczył?

Sto pięćdziesiąt ludzi, z którymi możemy nawiązywać ciągle relacje. 

Może ktoś więcej?

Może to tylko średnia?

Tylko gdzie spotkać takich ludzi, którzy szczerze kochają?

Bo czasami zdaje mi się, że każdy widzi czubek swojego nosa.

Nie wytrzyma bez kłótni.

Dunbar się przeliczył. 

Zamiast sto pięćdziesiąt -

Jeden.

Małpki

Nie patrz

Nie słuchaj

Nie mów


Trzy małpki

Niezrozumiałe

Małpują człowieka


Nie patrz na krzywdę.

Nie słuchaj poleceń.

Nie wyrażaj swojego zdania.


czy


Nie patrz na zły przykład zachowania.

Nie słuchaj plotek.

Mowa jest srebrem, a milczenie złotem


Małpki

Nic nie mówią

nie rozumieją, jakby były głuche

i ślepe.


Obserwuj. Patrz.

Ucz się. Słuchaj.

Zanim się wypowiesz, pomyśl. Potem mów śmiało.


Małpki

to

nie

ludzie. 


Obietnicą omerty jednak zwabiają 

Najsilniejszych 

Najpotężniejszych 

I zbrodniarzy 

Mesjanizm

Czemu cierpieć za kogoś?

Kochana, porzućmy cierpienie,

Nie czołgajmy się, nie jedzmy prochów ziemi.

Podajmy sobie dłonie i się podnieśmy.

 

Czemu być jak Werter?

Czemu poświęcać swoje życie komuś?

Najmilsza, bądź doskonałą i nie kochaj.

Nie daj mi się zbliżyć.

 

Nie będę jak Pigmalion

Nie jesteś moim dziełem,

sama siebie tworzysz.

Nie wiem, czy kocham.

 

Zatwardź twarz.

Niech zimny marmur twoich dłoni

Będzie ukojeniem.

Stwórz swe serce z kamienia.

Splątane w tańcu

Błękit jej oczu lśnił przy świetle reflektorów.

Ja ubrana w granat, sunęłam obok niej w tańcu.

Dłoń w dłoni.

Burza dookoła nas. 

Wcześniej ćwiczyłyśmy już ten taniec.

Walc. 

Metrum trzy czwarte.

Opracowane do perfekcji.

Muzyka grała. 

My dwie z tyłu. 

Nowoczesna para, mówią.

Kogo interesuje drugi taniec?


Potem jeszcze zatańczyłyśmy ze sobą kilka razy

Piękny biały kwiat na jej nadgarstku

Niewinność.

Drastyczny kontrast dla mojej czarnej pustki.


Zapomniałam wtedy kilku rzeczy.

Chciałam założyć bransoletkę.

Z czernią na oczach i w sercu

Srebro byłoby już przesadą.


Biały kwiat usechł.

Uczucia zwiędły.

Wyschły.

Proch z nich się podpalił.


Sam spłonął.

Może z niewielką pomocą. 

Naprawdę chciałam się tego pozbyć.

Ale sukienka w szafie dalej dręczy.

To a dear friend

I'm happy that you're my friend You fascinate and enthrall me When you talk to me my flesh is bruise And your words gentle hands squ...