Błękit jej oczu lśnił przy świetle reflektorów.
Ja ubrana w granat, sunęłam obok niej w tańcu.
Dłoń w dłoni.
Burza dookoła nas.
Wcześniej ćwiczyłyśmy już ten taniec.
Walc.
Metrum trzy czwarte.
Opracowane do perfekcji.
Muzyka grała.
My dwie z tyłu.
Nowoczesna para, mówią.
Kogo interesuje drugi taniec?
Potem jeszcze zatańczyłyśmy ze sobą kilka razy
Piękny biały kwiat na jej nadgarstku
Niewinność.
Drastyczny kontrast dla mojej czarnej pustki.
Zapomniałam wtedy kilku rzeczy.
Chciałam założyć bransoletkę.
Z czernią na oczach i w sercu
Srebro byłoby już przesadą.
Biały kwiat usechł.
Uczucia zwiędły.
Wyschły.
Proch z nich się podpalił.
Sam spłonął.
Może z niewielką pomocą.
Naprawdę chciałam się tego pozbyć.
Ale sukienka w szafie dalej dręczy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz