Czemu czuję Boga gdy trzymam cię w ramionach?
Czemu
największym błogosławieństwem i największą ulgą
było
ścięcie włosów i znalezienie nowego imienia?
Czemu
ta żałosna płyta spadła bez huku
i
przestała mnie dusić właśnie wtedy?
Czemu
mam wrażenie, że Bóg jest przy mnie
kiedy
palę świece i czytam w pośpiechu Dawidowe psalmy,
psalmy
człowieka, który zabił męża i poślubił jego żonę?
Czemu
przez przyjaźń spotyka mnie osąd
i
namowy na zmianę wiary na poprawną według jego miary?
„Czemu”
jest niewygodne.
Powoduje
myślenie o tym, co jest prawdą wiary
i nie
ma „bo tak” za odpowiedź.
Nie ma
„czemu” w relacji która jest jak ojca-szefa
i
wygnanego dziecka-pracownika.
Nie ma
„czemu” gdy Biblia otwiera się na perfekcyjnym momencie.
Nie ma
„czemu” gdy kocha się właściwie.
Nie ma
„czemu” gdy jest się na kolanach.
Nie ma
„czemu” gdy dzwonią dzwony.
Nie ma
„czemu” gdy zadawanie pytań jest stłumione.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz